Volkswagen Golf pierwszej generacji zadebiutował na rynku w 1974 r. Na północnoamerykańskim rynku model ten był oferowany pod nazwą Rabbit. Nowatorską sylwetkę Golf I zawdzięczał włoskiemu projektantowi Giorgio Giugiaro, ale to już wszyscy wiemy, zresztą o tym tym samochodzie napisano już wszystko. Wszystko, 100 a może nawet 200 razy. Wszystko zawiera się w jednym słowie: Golf. To po prostu Golf, niech będzie i po co drążyć?! Ale… Ta znana powszechnie „jedynka” podbija serca pokoleń i trudno tej prostocie odmówić wyjątkowego uroku, dlatego dajemy jej szansę i lansuje się w naszym magazynie.
Dla niektórych, był to absolutny samochód marzeń; inni szydzili z podstawowego czteromiejscowego cabrioletu Golfa, który z charakterystycznym pałąkiem zastąpił technicznie zbyt stary kabriolet VW Beetle w 1979 roku. Trzeba przyznać, że pałąk, który określał Golfa Cabrio jako „koszyk z truskawkami” lub „człowieka z uchwytem”, nie był czymś zjawiskowym. Ale konstrukcja, która nie jest zbyt delikatna, gdy dach jest otwarty, była jedynym dostępnym sposobem spełnienia nowych wymogów bezpieczeństwa w latach 80-tych. Bezpośredni konkurenci Opel Kadett i Ford Escort naśladowali Golfa 1 Cabrio, jednak żadna kopia nie będzie tak dobra jak oryginał. Oprócz większego bezpieczeństwa pałąk miał jeszcze jedną zaletę: po opuszczeniu bocznej szyby można było wskoczyć do wnętrza z odpowiednią sprawnością – przy zamkniętych drzwiach. Aktor Sascha Hehn niejednokrotnie pokazał ten manewr w światowym przeboju telewizyjnym „Klinika w Schwarzwaldzie”, kiedy tak dynamicznie wskakiwał do swojego niegdyś białego Golfa Cabrio z edycji CC skutecznie łamiąc serca naszych matek.
Ale z Golfem jest tak, że znajduje wyznawców w każdej grupie wiekowej, żeby nie było, że tylko nasze matki kochają Golfy w cabrio:) Volkswagen tym modelem kroczy drogą powolnej, ale przemyślanej ewolucji, która opiera sztywno się chwilowym modom. Wychodząc nieco na chwilę z opowieści o „jedynce”, w pewnym sensie każdy nowy model wygląda tak, jak tego oczekiwaliśmy a jak słyszy się niejednokrotnie na spotach miłośników VAG, z dużymi kołami zawsze będzie wyglądał dobrze.
W ciągu prawie 15-letniej produkcji wprowadzono wiele mniejszych i większych „aktualizacji modeli”, które jednak nie miały żadnego wpływu na wygląd Golfa Cabrio. Największa różnica pojawiła się w roku w1988, kiedy otwarty model Osnabrück otrzymał osłonięte zderzaki, które sprawiły, że wyglądał znacznie nowocześniej. Były też różne generacje napędu. Począwszy od zbyt „odchudzonego” czterocylindrowego 1600 o mocy 70/72 KM, ostatecznie były tylko czterocylindrowe 1.8-litrowe w różnych poziomach mocy o mocy 90, 95 i 98 KM. Silnik „na wtrysku” został ostatecznie wyprowadzony z Golfa GTI – alleluja, który w latach 90. wytwarzał przy tej samej pojemności 112, 107, a później jako 16-zaworowy 129 KM. W końcu zakochani w VW Golf 1 mogli wybrać, czy chcą zmieniać biegi ręcznie mówiąc kolokwialnie „powajchować”, czy korzystać z automatycznej skrzyni biegów, co spowodowało, że ten sprytny wcześniej koszyk, stał się koszem na brudną bieliznę bez poruszającym się bez polotu.
Zapytacie co spowodowało, że VW Golf I cabrio stał się tak popularny? Dlatego, że wspomniany Golfik, to bezproblemowy rasowy klasyk, który na co dzień jest łatwym w utrzymaniu samochodem. Kupując ten niezwykle urokliwy „koszyk z truskawkami” musisz liczyć się ze splendorem i zaglądaniem do auta, nastaw się na telefony znajomych którzy będą chcieli wysłać swoje dzieci Twoim cabrio do ślubu, ale przede wszystkim, jeśli masz „zdrowy” egzemplarz to licz się z tym, jego wartość będzie rosła z roku na rok, a Niemiec będzie dzwonił do Ciebie by posłać Tobie swoje Euro, za auto które kocha jak niemiecką markę.